Targi Japońskie Ningyo w Szczecinie
Odwiedziliśmy Targi Japońskie Ningyo w Szczecinie - w niniejszym wpisie dzielimy się naszymi przemyśleniami oraz tym, co udało nam się spróbować oraz zobaczyć. Czy są możliwe jeszcze inne takie wydarzenia w Szczecinie?
Targi odbywały się w pomieszczeniach hali Azoty Arena, zlokalizowanej na osiedlu Zawadzkiego w Szczecinie. Dostaliśmy się tam komunikacją miejską - połączenie z centrum Szczecina możliwe jest zarówno autobusami jak i tramwajami. My wybraliśmy tramwaj i zameldowaliśmy się na osiedlu Zawadzkiego.
Na teren targów udało nam się wejść bez kolejki, aczkolwiek słyszeliśmy, że dzień wcześniej kolejka była spora. Targi odybywały się nie na głównej hali, lecz na hali bocznej, znacznie mniejszej niż główna arena. Co ciekawe - sami organizatorzy wypowiadali się, że zainteresowanie przerosło ich oczekiwania i jeżeli odbędą się następne targi japońskie - mają być zorganizowane na głównej hali. Czy tak się stanie - przekonamy się prawdopodobnie na jesień, gdy dowiemy się jakie wydarzenia dzieja się w Szczecinie na jesień.
Przechodząc do sedna - na targach japońskich mogliśmy zagłębić się w kulturę japońską od wielu stron - kulinarnej, pamiątek, prelekcji czy nawet ubrań.
My postanowiliśmy spróbować dwóch japońskich przekąsek. Zaczęliśmy od Takoyaki - czyli kulek z ciasta z dodatkiem w środku (zazwyczaj ośmiornicą, krewetką lub serem), opiekane na specjalnym grillu oraz podawane z delikatnym sosem. My wybraliśmy wersję z ośmiornicą. Nie zawiedliśmy się smakiem - jest to doznanie którego nie sposób szukać w centrolno-europejskiej kuchni, ponieważ same składniki są nietypowe.
Następnie spróbowaliśmy popularny japoński deser - Tayaki - czyli coś co najłatwiej można opisać jako gofr z nadzieniem, do wyboru z fasolą azuki (słodka fasola, przypomina marmoladę) lub z budyniem. My wybraliśmy wersje z fasolą azuki, która okazała się smaczna. Rzeklibyśmy - trochę za słodka, ale to może być po prostu nasza preferencja dotycząca poziomu słodkości.
Wśród innych stoisk widzieliśmy także Okonomiyaki - czyli jedno z ikonicznych dań prosto z Osaki. Tutaj - w wersji mini, ponieważ danie japońskie jest pełnoprawnym posiłkiem a nie przekąską.
Nie zabrakło także ramenu - czyli ikonicznej japońskiej zupy.
Po spojrzeniu na jedzenie - sprawdziliśmy co kryje się na innych stoiskach. Znaleźć mogliśmy stoisko gdzie prezentowane były japońskie noże, których wygląd i zdobienie zrobił duże wrażenie.
Znajdowały się także dwa stoiska na których prezentowane były yukaty - czyli japońskie tradycyjne stroje ludowe. Nie zabrakło także stoiska z mangami - nowymi oraz używanymi. Dla nas nowością było to, że część mang była w języku japońskim - dla nas wygląda to jak ciekawy pomysł na prezent.
W temacie prelekcji - podczas naszej wizyty trawała prelekcja dotycząca japońskich obrazów.
Dla miłośników kaligrafii - można było spróbować swoich sił w pisaniu, ponieważ jedno ze stoisk oferowało możliwość odbycia lekcji kaligrafii japońskiej.
Na sali znajdowało się też kilka stoisk gdzie można było zagrać w tradycyjne japońskie gry, między innymi w go.
Podsumowując - z targów wyszliśmy usatysfakcjonowani rzeczami które tam zobaczyliśmy oraz jedzeniem które zjedliśmy.
Czy zawitamy tam ponownie, jeżeli będzie odbywać się jesienna edycja targów japońskich? Zdecydowanie tak!